Tuż przed wyborami Platforma Obywatelska ma słabe notowania. Ludzie odkryli, że tyle obiecywała, a prawie nie nie zrobiła, finanse się psują. Przerażony tymi sondażami Donald Tusk biegnie do kościoła. Klęka i modli się: – Panie Boże, jeśli pozwolisz Platformie pod moim kierownictwem jeszcze raz wygrać, to obiecuję, że nie będziemy się lenić, będziemy pracować, dotrzymamy wszystkich obietnic. Odbyły się wybory. Platforma znowu wygrała. Tusk idzie do kościoła i zwraca się znowu do Boga: – Oj, panie Boże kochany, jak człowiek jest w stresie, to jakie to głupoty wygaduje.